środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 29

                                        Tydzień później

Już od dłuższego czasu nie czuję się najlepiej. Reszta wakacji nie minęła mi zbyt dobrze, ponieważ przez okropne mdłości musiałam siedzieć w hotelu. Od razu po powrocie do Londynu, bo jak się okazało mam zamieszkać w nim z Harrym  (co z tego że mam 18 lat i powinnam sama decydować o swoim życiu, lepiej decydować za mnie, bo po co?) postanowiliśmy wybrać się do szpitala na badania. Podejrzewaliśmy, że jeszcze na Hawajach czymś się zatrułam, lub po prostu tak działały na mnie lokalne płyny, ale nawet picie butelkowanej wody nie pomagało. Wciąż wymiotowałam, co najmniej 2 razy na godzinę. Dalsze odwlekanie tej sprawy mogło by spowodować odwodnienie, więc nie było na co czekać. Siedziałam teraz w szpitalnej poczekalni, czekając aż starsza pani wyjdzie z gabinetu. Harrego ze mną nie było, bo musiał załatwić jakieś ''swoje sprawy'' (dla świętego spokoju wolę nie wnikać) więc nudziłam się tu sama. Po paru minutach staruszka wolnym krokiem przekroczyła próg pomieszczenia lekarskiego, więc usłyszawszy ciche '' proszę'', ze strony lekarza weszłam do środka. Gabinet wyglądał jak w zwykłej, polskiej przychodni, do której uczęszczałam mając zaledwie kilka lat. W tedy moja rodzina była w całości, bez zbędnych szwendaczy, którzy mają się za jednego z mich rodziców. Bez zbędnego zwlekania opowiedziałam mężczyźnie co mi dolega, a ten, jak na lekarza przystało, zrobił mi kilka badań, w tym pobrał krew i mocz, więc śmiało mogę przyznać że trochę już tu przesiaduję. Chwilę temu wyszedł, aby dać je do analizy, więc postanowiłam bezpłciowo poczekać na stołku, bo cóż innego miałam do roboty? Ogarniał mnie coraz większy lęk. Głównie przed tym, że człowiek potraktował te badania bardzo poważnie. To przecież nic takiego.. a może jednak? Nie wiadomo jaka choroba może się czaić pod tak drobną przykrywką. Ciekawiła mnie jeszcze jedna rzecz. Co teraz wyprawiał Harry? Nagle usłyszałam melodię, oznaczającą tylko to, że ktoś próbuję się ze mną skontaktować. Odebrałam, przed tym patrząc kto do mnie wydzwania, w tak ważnej chwili. Harry.

○ Rozmowa telefoniczna ○
- Halo?- Odezwał się głos w słuchawce. - Sel, jesteś tam?
- Tak, tak- odpowiedziałam, wyrywając się z bezsensownych przemyśleń. - cześć. Po co dzwonisz?- Spytałam głupio, bo to przecież mój chłopak, może dzwonić kiedy chce. 
- Tsa.. Chciałem wiedzieć co z badaniami.- Odpowiedział. - I kiedy wrócisz. - Dalsza część jego wypowiedzi została wypowiedziana dużo bardziej entuzjastycznie. Podejrzane..
- Co ty kombinujesz, Harry?! - Krzyknęłam tak głośno, na ile pozwalała mi perspektywa i zaśmiałam się. - Czekam właśnie na wyniki. Tak a propos, to mógłbyś po mnie podjechać? Nie mam ochoty się wlec tramwajem.. - Burknęłam, czując jak ogarnia mnie senność, pewnie przez te nudy. Kiedy jestem z daleka od Hazzy zawsze tak mam. Po prostu z nim się nie da nudzić. 
- Oczywiście. To będę za jakieś.. - Tu zrobił przerwę, jakby zerkał na zegarek, za ile się wyrobi. - 30 minut. Pasuje? 
- Jasne. - Uśmiechnęłam się, dobrze wiedząc że chłopak nie może tego zauważyć. W tym momencie do sali wkroczył uśmiechnięty lekarz. Cóż, przynajmniej wiem że nie umieram na jakąś śmiertelnie groźną chorobę, no.. chyba że taka perspektywa go cieszy..- Muszę kończyć. Do zobaczenia.

○ Koniec rozmowy ○

 - Nie pozwalając chłopakowi na odpowiedź, przerwałam połączenie, podnosząc się z siedzenia i stając twarzą twarz z doktorem, który w ręku trzymał jakieś papiery.
- Proszę się nie martwić, jest pani zdrów jak ryba. - Uśmiechnął się do mnie, a mnie kamień spadł z serca. Wszystko ze mną w porządku.. a więc o co chodzi z tym wymiotowaniem? - Oczywiście jeżeli nie traktuje pani ciąży jako choroby. - Dodał po chwili, uśmiechając się jeszcze szerzej, a mi zrzedła mina. Zamarłam. To nie może być prawda..
- C..co? - Wydukałam, i opadłam na krzesło, czując że długo nie ustoję na własnych siłach.
- Jest pani w początkowym stadium ciąży. Stąd te wymioty. Proszę się nie martwić, to minię. 
- T.. to jest pomyłka.. - Wyjęczałam już przez łzy.. - To nie może być prawda! - Krzyknęłam, i jak na zawołanie człowiek przestał być taki zadowolony. 
- Hmm.. Wszystko wskazuję na to że jednak tak. Dla pewności może pani zrobić jeszcze test ciążowy. - Odpowiedział formalnym tonem, wyraźnie poirytowany moim dziecinnym zachowaniem. Ale cóż mi się dziwić?! Właśnie się dowiedziałam że zmarnowałam sobie życie! Że w wieku 18 lat zaszłam w ciąże! O matko.. to znaczy, że.. Harry jest ojcem.. to moja wina.. Gdybym nie miała tego głupiego pomysłu żeby się z nim pieprzyć wszystko byłoby w porządku, a ja wygrzewałabym się teraz na plaży na Hawajach! Wyleciałam z sali nie panując już nad emocjami. Szybko wleciałam do szpitalnej ubikacji, chcąc doprowadzić moją twarz do w miarę normalnego wyglądu, bo Harry nie mógł się dowiedzieć prawdy. Przynajmniej nie teraz. Nie w tej chwili. Po ok. 15 minutach wyszłam z pomieszczenia, już panując nad łzami i udałam się do wyjścia. Przechodząc przez próg tego nieszczęsnego miejsca, spostrzegłam nadjeżdżający właśnie samochód, który z pewnością należał do mojego chłopaka. Zapamiętałam trochę numeru rejestracyjnego, więc nie miałam co dłużej rozmyślać. Niezgrabnie wgramoliłam się do środka i musnęłam lekko policzek Harrego, traktując to jako przywitanie. Po chwili odiechaliśmy, a budynek szpitalny powoli znikał z zasięgu mojego wzroku. I dobrze. A idź czorcie jeden!
- I co? - Spytał nagle chłopak, wyrywając mnie z zamyślenia. Kompletnie nie przygotowałam się na takie pytanie. Moje myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół tego, że za 9 miesięcy będę matką. 
- Em.. No.. Doktor powiedział że to minię. Nie mówił nic dokładnie.. jakaś grypa żołądkowa po prostu. - Kłamałam. Kłamałam jak nic, by tylko nie ujawnić prawdy. Nie w takich okolicznościach. Nie teraz, nie dziś. Musze jeszcze to wszystko przemyśleć i co najważniejsze- Upewnić się że na pewno noszę w sobie dzidziusia, który teraz jest zapewne jeszcze płodem. Do końca drogi żadne z nas nie odważyło się odezwać. Ja miałam swoje powody. Ale Harry? Może zauważył moje zdenerwowanie i postanowił dać mi chwilę wytchnienia. Znając jego logikę to tak właśnie zrobił. To były przecież dla mnie ciężkie dni, mogłam być rozkojarzona, a przede wszystkim zmęczona. To w sumie racja. Jestem zmęczona. Zmęczona życiem, bo kiedy wszystko zaczyna się naprawiać, kiedy wydawało by  się że dążymy do happy and-u , to wszystko się psuję. Niebo spada w dół, obarczając nas swoim ciężarem. Wchodząc do mieszkania poczułam przyjemny zapach, który dochodził zapewne z salonu. Nie zważając na nic, ani na nikogo ( mam tu na myśli Harrego) poleciałam do salonu. To, co tam dostrzegłam, z pewnością pomogło mi chwilowo zapomnieć o dzisiejszych zdarzeniach. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, którym obdarowałam chłopaka, rzucając mu się w ramiona. Stół przyozdobiony był w przeróżnego rodzaju świece i
kwiaty. W pokoju panował pół mrok, co dodawało wszystkiemu nastroju. Na środku stołu znajdowały się różnego rodzaju sałatki i danie główne. Nieskazitelnie ułożone sztućce w ogóle nie pasowały do codziennego imagu chłopaka. Widać że się postarał, szykuję się romantyczny wieczór. Z mojej twarzy powoli znikał uśmiech, a umysł wkraczał do szarej rzeczywistości. Wtuliłam się w Harrego mocniej, tak, jakby miał to być nasz ostatni uścisk, po czym delikatnie musnęłam jego usta. Na 99 % jestem w ciąży, więc nie zdziwiłabym się gdyby chciał odejść. Powinnam mu na to pozwolić. Powinien się cieszyć z życia, aby choć połowa mojego serca była szczęśliwa. 


○Jeszcze nie jestem matką,
jeszcze nie jestem
naprawdę kobietą.
Drżę kiedy kołaczesz się we mnie
moje drugie serce,
innym rytm mego życia.
Zegar który od marca
ustanowi mi nowy czas
pozaeuropejski
Nasze serca przestukują się
ze sobą
moje głośniej
twoje dobitniej
Dwa ptaki niepewne
przyszłych lotów○


○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○

TARADADAM! Mamy rozdzialik. Jeśli dobrze pójdzie, to dziś wstawię jeszcze 30 i epilog. Tak. To już praktycznie koniec tego opowiadania. Ale każdy koniec ma swój początek, więc spodziewajcie się nowego opowiadania. Miłego czytania!

6 komentarzy:

  1. Supeer rozdzial!! Kocham tego bloga!! szkoda ze ''to juz praktycznie koniec tego opowiadania''
    mam nadzieje ze jednak cos sprawi ze dalej bedziesz pisala to opowiadanie i nie bedzie konca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety dziś dodam rozdział 30 i epilog.. ale! Jeszcze będę tu pisała inne opowiadanie :)

      Usuń
  2. Piękny rozdział,nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania :) Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. O , ja ! DZIECKO ?! niee ;c ale cóż ;) Tak myślałam .. :)
    Lati <3

    OdpowiedzUsuń
  4. http://battle-in-year.blogspot.com/ zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń