poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 3

                                                                              ***


Kiedy wstałam, od razu postanowiłam zejść na dół, dowiedzieć się czy mama coś podejrzewa. Kiedy weszłam do kuchni, ku mojemu zdziwieniu nikogo tam nie było, a o tej godzinie mama zazwyczaj robi śniadanie. Na blacie leżała tylko kartka.
 
Nie rozumiałam jak mogła tak wyjechać bez słowa.
Możliwe że miała jakieś problemy, dlatego się tak zachowywała.
Postanowiłam w to nie wnikać i zadzwoniłam do Emily. 
Odebrała po 3 sygnale. Pogadałyśmy chwile, musiałam jej
opowiedzieć o wczorajszych wydarzeniach i dzisiejszym zniknięciu
mamy. Postanowiłam iść na zakupy. Przebrałam się w TO 
i wyszłam z domu. 


***   


   Po powrocie zrobiłam naleśniki i oglądałam jakieś programy plotkarskie. Nawet nie zauważyłam kiedy nadeszła godzina 6 i po domu rozszedł się nieprzyjemny dźwięk dzwonka do drzwi. Dopiero teraz spojrzałam na zegarek, po czym wstałam z kanapy chcąc otworzyć, ale kiedy weszłam do  przedpokoju, okazało się że Harry ''sam się wpuścił''
- Hej słońce- powiedział kiedy mnie zobaczył- Czy nie mówiłem ci już że masz zamykać drzwi?- dodał z tajemniczym uśmiechem.
- Rozgość się - powiedziałam cicho ukrywając strach, po czym poszłam do łazienki się uczesać.
-No i znowu ich nie zamknęłaś! - usłyszałam jego ochrypły głos i na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Kiedy skończyłam wyszłam z łazienki 
i zobaczyłam Harry'ego siedzącego na kanapie. 
- Możemy już iść?- spytałam cicho, twierdząc że im szybciej wyjdziemy tym wcześniej ta ''randka'' się skończy. 
- Tak ci się śpieszy? Zawsze możemy zostać tutaj- powiedział zbliżając się do mnie i delikatnie całując mnie w szyje, zostawiając na niej lekkie malinki. Z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie, przez co na ustach chłopaka pojawiły się dołeczki. 
Nagle w mojej głowie znowu pojawiła się opowieść Emily, o tym kim on jest i mimo tego, że w jakimś stopniu to co robił było przyjemne próbowałam się wyrwać. Bez rezultatu. Jego uścisk stał się mocniejszy, tak jak  pocałunki.
- Harry puść mnie! - krzyknęłam nie wiedząc już co zrobić.
Chłopak zaśmiał się tylko i pociągną mnie do wyjścia.
Weszłam do auta wiedząc, że znowu będę zamknięta z nim sam na sam. 
- Gdzie jedziemy?- spytałam cicho po 10 minutach drogi.
- Do mnie do mieszkania
- Co?! nie!- palłam bez zastanowienia na co Harry zaśmiał się głośno. 
- Boisz się mnie? 
 Nie wiesz nie boje się ciebie. Jesteś tylko jakimś złodziejem, narkomanem czy kimś tam - pomyślałam. 
- Nie. - Skłamałam .
- No więc skąd ta reakcja?- Powiedział uśmiechając się tajemniczo- Nie będziemy sami. Przychodzą moi znajomi. 
Odetchnęłam z ulgą.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się że mieszka w starym wieżowcu na obrzeżach Londynu. 
Po wejściu do jego mieszkania nie wierzyłam że mieści się ono w takim budynku. 




- G, gdzie wszyscy? - spytałam zdziwiona oraz lekko przestraszona pustym domem.
- przyjadą za godzinę. Pomożesz mi przygotować dom czy wolisz poczekać aż skończę?
- Ja.. ja, mogę ci pomóc- powiedziałam z grzeczności. 
Zaprowadził mnie do kuchni i razem zaczęliśmy przygotowywać jedzenie i  drinki. 
- Czego chcesz się napić? - spytał uśmiechając się zadziornie.
- Wody.- Powiedziałam. W głębi duszy chciałam się upić, byle choć trochę przezwyciężyć strach, ale z drugiej strony bałam się że mogę zrobić coś głupiego.  
- Wody? Spytał chłopak kiedy nasze twarze dzieliły centymetry. 
- Tak. Powiedziałam cicho, spuszczając wzrok. Chłopak lekko podniósł moją brodę sprawiając, że spojrzałam mu w oczy.
-Boisz się mnie. - tym razem stwierdził. 
Nic nie odpowiedziałam, zbierając się na duchu aby spytać go o coś co mnie dręczy od samego początku spotkania.
- Harry? - Powiedziałam cicho. 
- Tak słońce?
Czemu słońce? -pomyślałam. Przecież prawie się nie znamy..
- Czy ty,, ty,, bierzesz? 
- Co biorę? - spytał  nie przestając kroić warzyw, co dodało mi trochę pewności siebie.
- No... em.. narkotyki.. - powiedziałam jeszcze ciszej niż przed tem. 
- A kto tak mówi..
- no.. wszyscy - powiedziałam, choć miałam ochotę z tamtąd wybiec.
- nie biorę ani nie handluję.- Powiedział, na co  odetchnęłam z ulgą.- Chyba będę musiał z kopać tym ''wszystkim'' dupy. - dodał śmiejąc się na co ja uśmiechnęłam się lekko nie będąc pewna czy mówi serio czy żartuje.
Chłopak zbliżył się do mnie zostawiając kilku centymetrowy odstęp między naszymi ustami. Chwycił mnie za biodra kładąc na blat, dzięki czemu byłam jego wzrostu. Pocałował mnie lekko, po czym po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi. 
- Jesteś moja - wyszeptał mi do ucha po czym poszedł otworzyć.
Szybko zeszłam z blatu i myślałam nad tym, co się właśnie zdarzyło. '' Jesteś moja'' - Ja nie jestem niczyją własnością.. 
Po domu rozeszły się  głosy kilku osób, w tym także na moje szczęście dziewczyny. Wyszłam z kuchni udając się do salonu, gdzie wszyscy wygodnie się już rozsiedli. 
- Hej - Powiedziałam cicho podając dłoń każdemu z osobna. 
- Jestem Rosalie. Miło mi cię poznać.- powiedziała jedyna osoba tej samej płci co ja.
- Selena- odpowiedziałam uśmiechając się przyjaźnie.  
Usiadłyśmy koło siebie. Rozmawiałyśmy już dobre 10 minut na różne tematy ze swojego życia.
- Jesteś dziewczyną Harrego? - spytała nagle uśmiechając się do mnie.
- nie. - odpowiedziałam stanowczo. 
Temat ciągną by się dalej, gdyby nie to, że Harry wrócił z kuchni i usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem. 
- No to na czym skończyliśmy?- spytał uśmiechając się trochę przerażająco i zbliżając usta do moich. 
- Harry.. - powiedziałam cicho odsuwając go od siebie. 
Chłopak zaśmiał się lekko, pokazując swoje piękne dołeczki. 
Musiałam szybko zmienić temat.
- pracujesz gdzieś?- spytałam udając pewną siebie.- masz bardzo duże mieszkanie- dodałam. 
- Ścigam się na wyścigach ulicznych. Za wygraną można zgarnąć całkiem niezłą sumkę. 
- Aha- tylko tyle zdołało się wydobyć z moich ust. 
Spojrzałam na zegarek. Było już po 21, więc postanowiłam się zbierać.  Harry poszedł gdzieś w głąb mieszkania, więc pożegnałam się z  Ros i wyszłam .
Przeszłam już dobre 400 metrów, kiedy ktoś złapał mnie za ramie i zaczął ciągnąć w stronę parku. Zaczęłam krzyczeć, ale moje usta szybko zostały zasłonięte dużą ręką. Mężczyzna pociągnął  mnie jeszcze trochę w głąb parku, już dobrze wiedziałam co chce zrobić. Zaczęłam płakać, kiedy nagle usłyszałam że niedaleko ktoś krzyczy moje imię.  Nagły przypływ energii spowodował, że wyrwałam się z uścisku nieznajomego i zaczęłam biec w strone wołającej mnie osoby. Poznałam że był to głos Harrego. Zaczęłam wołać go o pomoc, kiedy nagle zostałam chwycona  za rękę i ciągnięta w przeciwną stronę. 10 metrów od nas zauważyłam sylwetkę Harrego. Chłopak zaczął biec w naszą stronę, na co nieznajomy puścił moją rękę i zaczął uciekać. Bezwładnie opadłam na trawę i popłakałam się jeszcze bardziej. Hazza zaczął gonić uciekającego mężczyznę. Dogonienie go nie zajęło mu dużo czasu bo po minucie usłyszałam jęki chłopaka. Wstałam do pozycji siedzącej i zobaczyłam jak Harry mocno uderza chłopaka.  Po chwili spojrzał na mnie i odszedł od skatowanego faceta kopiąc go jeszcze na odchodne w brzuch. 
Hazza usiadł koło mnie na trawie nie odzywając się ani słowem. 
-Czemu wyszłaś? - spytał po chwili.
- bo ja.. em. no.. - nie wiedziałam co powiedzieć, z moich oczu zaczęły lecieć łzy wielkości ziarnka grochu. - Dziękuje Harry- powiedziałam przez płacz i wtuliłam się w niego mocno. Nie chciałam nawet myśleć co by się stało, gdyby go tu nie było.- dziękuję.. - dodałam drugi raz ciszej niż przedtem. 
- zrobił bym to i 2 raz, jednak  proszę nie uciekaj tak więcej. - powiedział.
Uśmiechnęłam się lekko.
Siedzieliśmy tak chwile, kiedy nagle Harry wstał i wyciągną rękę pomagając mi sie podnieść.
- Zostaniesz dziś u mnie. 
Nic nie odpowiedziałam. Szczerze mówiąc nawet nie zwróciłam większej uwagi na jego wypowiedź. Kiedy doszliśmy do domu, Harry powiedział wszystkim żeby się zbierali. 5 minut potem zostałam z nim sam na sam..
____________________________________________________________________________
 Tak jak obiecałam dodałam kolejny rozdział. 
Następny dodam kiedy będzie 60 wejść albo 1 komentarz.
To naprawdę wiele dla mnie znaczy, więc proszę każdą osobe która to czyta o zostawieniu po sobie komentarza.

6 komentarzy: